W czasach stalinizmu komuniści zagnali do Związku Młodzieży Polskiej setki tysięcy młodych ludzi - w 1955 r. organizacja liczyła 2,1 mln członków. Zetempowcy, polscy komsomolcy, mieli być bojownikami o lepsze jutro, czyli zaprowadzenie komunizmu. I mieli też walczyć z wrogiem klasowym - kułakami, prywaciarzami, "reakcyjnym klerem" i dywersantami.

Przy różnych okazjach śpiewali m.in. taką piosenkę:

"My ZMP, My ZMP/, Reakcji nie boimy się!/ Choć nas zwą komsomolcami,/ Nie poddamy się!/ Reakcji się nikt nie boi./ Nie, o nie, nie!".

We wrześniu 1952 r. aktywiści ZMP z Państwowego Gospodarstwa Rolnego Żabowo w powiecie Pyrzyce (40 km od Szczecina) wytropili wrogów klasowych: referent socjalny Domański rozpijał zetempowca, kolegę Ptasika, i namawiał członków ZMP, żeby w niedzielę zamiast do pracy - jak się zobowiązali - poszli do kościoła. Z kolei obywatel Jurak utrudniał działalność ZMP, zniechęcając młodzież do roboty, i szydził z czynów młodzieżowych. Zetempowcy donieśli na obu do organizacji partyjnej i dyrekcji PGR, "domagając się konsekwencji za wrogą działalność". Domański i Jurak wylecieli z pracy, a Ptasikowi udzielono nagany, "wskazując mu jego słabość wobec wroga klasowego". "Jakkolwiek osiągnięcia organizacji zetempowskiej w Zespole PGR Żabowo na froncie walki z wrogiem klasowym są poważne, to jednak nie są wystarczające" - konkludował instruktor wydziału wiejskiego zarządu głównego ZMP.

Za przykładem Komsomołu

ZMP powstał 21 lipca 1948 r., niecałe pół roku przed zjednoczeniem PPR i PPS, a raczej wchłonięciem tej drugiej partii przez komunistów. Na Kongresie Zjednoczeniowym Młodzieży Polskiej we Wrocławiu nastąpiło połączenie Organizacji Młodzieży Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego związanej od przed wojny z PPS, pepeerowskiego Związku Walki Młodych, Związku Młodzieży Wiejskiej RP "Wici" oraz Związku Młodzieży Demokratycznej, czyli młodzieżówki Stronnictwa Demokratycznego. W ten sposób komuniści podporządkowali sobie cały ruch młodzieżowy w centralnie sterowanej organizacji wzorowanej na radzieckim Komsomole, czyli Komunistycznym Związku Młodzieży.

Członkiem ZMP mógł zostać każdy, kto ukończył 15., a od 1951 r. - 14. rok życia, górna granica wieku wynosiła 25 lat, ale często ją naginano dla zaufanych działaczy z kierownictwa. Pierwszy przewodniczący Janusz Zarzycki miał 34 lata, kolejny, Władysław Matwin - 35 lat.

Agitatorzy...

Według deklaracji władz działający niemal w każdej szkole i fabryce Związek miał zapewnić młodzieży z rodzin robotniczych i chłopskich awans zawodowy, dostęp do oświaty i kultury. Miał też walczyć z analfabetyzmem, upowszechniać sport i turystykę oraz zabiegać o poprawę warunków zatrudnienia. Jednak pierwszy pomocnik partii, jak oficjalnie nazywano organizację, szczególną aktywność wykazywał na polu indoktrynowania i organizowania współzawodnictwa nauki i pracy. Władze chciały wykorzystywać młodzież do realizacji planu sześcioletniego, czyli prowadzonego w latach 1950-55 wielkiego programu industrializacji. Ale szło im też o wychowanie poprzez ZMP "nowego człowieka": zdyscyplinowanego, oddanego partii, zwalczającego zabobon i warcholstwo.

Zgonie z instrukcją zarządu głównego ZMP z 1950 r. praca młodych agitatorów polegała na: popularyzowaniu osiągnięć Związku Radzieckiego, krajów Demokracji Ludowej (.); demaskowaniu agresywnych poczynań imperializmu amerykańskiego; popularyzowaniu planu 6-letniego i włączaniu młodzieży do walki o jego realizację oraz wskazywaniu wroga klasowego i mobilizowaniu młodzieży do walki z nim . Agitatorzy mieli promować młodzieżowych przodowników pracy, takich jak zetempowiec murarz Stanisław Wojdylak ze Zjednoczenia Budownictwa Wojskowego w Bydgoszczy - w sierpniu 1952 r. dla uczczenia uchwalonej dopiero co konstytucji PRL młodzieżowa brygada Wojdylaka w osiem godzin ułożyła 58 648 cegieł. Zresztą wyścigi odbywały się nie tylko na budowach i w fabrykach, ale również w szkołach, np. z okazji 70. urodzin Stalina zetempowcy junacy ze Szkoły Przysposobienia Przemysłowego nr 22 w Poznaniu zobowiązali się przestudiować życiorys Wielkiego Nauczyciela, wydać na jego cześć pięć gazetek ściennych i podciągnąć się w nauce.

...i demaskatorzy

Byli wychowywani do walki z wrogiem klasowym: kułakami, prywaciarzami, reakcyjnym klerem i czającymi się wokół dywersantami. Wysiłki wszelkich agentów imperializmu anglo-amerykańskiego skupiają się na Nowej Hucie - jako na najważniejszym obiekcie Sześciolatki - alarmował w 1950 r. zetempowski "Miesięcznik Instrukcyjny" i podawał przykłady sabotażu: od przecinania linki w betoniarce, rozsiewania plotek, poprzez podpalanie budynków, do prób dezorganizowania pracy .

Na wsi aktywiści ZMP rewidowali obejścia kułaków w poszukiwaniu ukrytego zboża, którego gospodarze nie chcieli odstawić do państwowego skupu. Zetempowcy otrzymywali polecenia wywierania presji na opornych rolników poprzez malowanie im na płotach i murach zabudowań prześmiewczych napisów w rodzaju: "Kto zboża nie sprzedaje, ten wrogiem Polski się staje". Wiosną 1951 r. zrobiło się głośno o tzw. brygadzie lekkiej kawalerii Waldemara Majcherka grasującej w powiecie gryfickim - zetempowcy najeżdżali gospodarstwa, demolowali obejścia, okradali rolników, posuwając się nierzadko do rękoczynów, a na koniec konfiskowali im ziarno. Ponieważ podobnych przypadków było więcej, władze, chcąc podreperować swój wizerunek, urządziły im proces pokazowy. Młodzieżowe "brygady lekkiej kawalerii" działały także w szkołach i zakładach pracy.

O ZMP - czytaj w poniedziałkowym wydaniu "Ale Historia", dodatku do "Gazety Wyborczej".

Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie

 

Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.

 

Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl

Więcej