30 czerwca 1943 r. Niemcy aresztowali dowódcę AK gen. Stefana Roweckiego. Prawdopodobnie wpadł przez trójkę agentów gestapo działających w Komendzie Głównej AK: Ludwika Kalksteina, Blankę Kaczorowską oraz Eugeniusza Świerczewskiego.

Adam Leszczyński: Kto wydał generała "Grota", który został aresztowany w mieszkaniu przy ul. Spiskiej 14 na warszawskiej Ochocie?

Dr Andrzej Chmielarz*: Głównym podejrzanym jest Eugeniusz Świerczewski. Rozpoznał "Grota" i doprowadził gestapo do lokalu przy Spiskiej. W całej sprawie jest jednak bardzo dużo wątpliwości. Kiedy 20 czerwca 1944 r. przed egzekucją ludzie z kontrwywiadu AK przesłuchiwali Świerczewskiego, w ogóle nie był on pytany o sprawę Roweckiego. Został rozpoznany jako podejrzany o zdradę i spowodowanie szeregu wsyp w ramach Oddziału II (wywiadu i kontrwywiadu) Komendy Głównej AK. Dopiero po wojnie, po wyjściu z więzienia, były zastępca szefa Wydziału Bezpieczeństwa i Kontrwywiadu w Oddziale II (Informacyjno-Wywiadowczym) KG ZWZ, ppor. czasu wojny Stefan Ryś "Józef", który przesłuchiwał Świerczewskiego, zaczął opowiadać, że tamten się przyznał i do wydania "Grota". Ale wiele innych osób zaangażowanych w tę sprawę dystansowało się od tych rewelacji.

"Grot" zatem wpadł przez przypadek?

- Argumentem, że to przypadek jest dla mnie fakt, iż aresztując "Grota", gestapo nie wiedziało o kilku podstawowych sprawach. Po pierwsze, że ze Spiskiej 14 Rowecki miał iść na spotkanie ze sztabem Komendy Głównej. Nie wyobrażam sobie, żeby mając pełne rozpoznanie, zrezygnowano ze zgarnięcia całej Komendy Głównej. Ten argument przemawia za przypadkiem. Przemawia za nim także zaniedbanie sprawy bardziej istotnej, czyli przeszukania mieszkania: łapią "Grota", zachwyceni wiozą go na do siedziby gestapo w al. Szucha i świętują, a potem, w zdekonspirowanym lokalu, AK spokojnie ewakuuje zachowane skrytki z pieniędzmi i dokumentami.

Proszę opisać, jak wpadł gen. Rowecki?

- Wiemy, że 30 czerwca o 9.30 spotkał się ze swoją łączniczką Elżbietą Prądzyńską-Zboińską ps. "Ela". Spotkanie trwało bardzo krótko, odebrał od niej przesyłkę z pieniędzmi i poszedł na Spiską 14 do lokalu konspiracyjnego w mieszkaniu nr 10. Spieszył się, bo o godz. 10.00 oczekiwano go na pobliskiej ul. Barskiej, gdzie miała się odbyć odprawa KG AK. "Grot" jednak nie stawił się o umówionej godzinie. Wywołało to zaniepokojenie, ale czekano - wiadomo, że w Warszawie łapanki i trudności komunikacyjne były na porządku dziennym i ludzie się często spóźniali. Po godzinnym oczekiwaniu wysłano na rozpoznanie adiutanta "Grota" por. Ryszarda Jamontt-Krzywickiego, który przyniósł informację, że na Spiskiej kogoś aresztowano. Dopiero po kilku godzinach okazało się, że chodzi o Roweckiego. Ciekawe, że wiadomość o tej wpadce została przekazana do Londynu dopiero po tygodniu.

Dlaczego?

- Nie wiem. Prawdopodobnie czekali na potwierdzenie informacji, są przekazy o planowaniu odbicia Roweckiego, chociaż byłaby to operacja bardzo mało realna.

Pojawiła się koncepcja zdobycia na Niemcach czołgu, wyładowania go materiałami wybuchowymi i dostania się za jego pomocą do więzienia...

- Te plany nie miały szans powodzenia, zresztą nie mamy nawet pewności, czy przekaz o nich jest prawdziwy. Myślę, że KG AK miała świadomość braku możliwości siłowego uwolnienia "Grota". Nie mając stuprocentowej pewności, co się wydarzyło, być może wyczekiwano na ruch Niemców. Nie wiemy, czy liczono, że zostaną podjęte próby rozmów, jak to się stało w przypadku płk. Janusza Albrechta, szefa sztabu KG ZWZ, który po aresztowaniu 7 lipca 1941 r. załamał się w śledztwie i zgodził się na misję polegającą na przekazaniu polskiemu podziemiu propozycji cichego porozumienia z Niemcami. Tego typu propozycja pozwoliłaby na kontrakcję. Ciekawe jest też, że depesza wysłana do Londynu nie poszła jako alarmowa i odszyfrowano ją dopiero po czterech dniach. Czy dlatego, że w sztabie byli tak zajęci po śmierci gen. Władysława Sikorskiego 4 lipca 1943 r.? Może zresztą depesza o zatrzymaniu "Grota" została opóźniona z błahej przyczyny, np. zagrożenia dla radiostacji? Nie wiem, ale w całej sprawie jest wiele znaków zapytania, na które nie ma jednoznacznych odpowiedzi.

Czy próbowano wykryć sprawców wpadki?

- Paromiesięczne śledztwo kontrwywiadu nic nie ustaliło. Nie znaleziono żadnych podejrzanych, wszystkie tropy zostały wykluczone. To mogło utwierdzać kontrwywiad w przekonaniu, iż był to przypadek. Na to też wskazywał brak następstw aresztowania Roweckiego, a wcześniej pojawiało się wiele sygnałów, że był kilkakrotnie rozpoznany na ulicy.

Przecież zmienił wygląd.

- Ale jak pan spojrzy na zdjęcie okupacyjne, na którym ma wąsy, zmienione uczesanie, może przyciemnione włosy i ciemne okulary, to się pan przekona, że to marny kamuflaż. Na zdjęciach jeszcze to wygląda jako tako, ale w rzeczywistości na ulicy człowieka łatwiej poznać niż na fotografii. Ci, którzy znali generała dobrze, tak jak Eugeniusz Świerczewski, pewnie nie mieli trudności z rozpoznaniem. Przed wojną Rowecki należał do grupy młodszych oficerów robiących szybką karierę i nie był bardzo znany, choć przecież dowodził Warszawską Brygadą Zmotoryzowaną. Ale udzielał się społecznie w różnych towarzystwach i Warszawa na pewno nie stanowiła dla niego dobrego miejsca do zakonspirowania się. A mimo to Niemcy zdołali go namierzyć i aresztować dopiero po czterech latach.

Czyli i tak możemy mówić o sukcesie podziemia?

- Biorąc pod uwagę informacje, które znamy z fragmentarycznie zachowanych akt gestapo, Niemcy dokładnie orientowali się w składzie osobowym KG AK. Mylili się może w przydziałach i funkcjach, ale nazwiska znali. Ta ich wiedza posłużyła potem w Polsce Ludowej do wysunięcia propagandowej tezy, że gestapo kontrolowało całą KG AK i dlatego ich nie aresztowali.

Czy jest możliwe, że aresztowanie Roweckiego to efekt wewnętrznej intrygi?

- Taka teoria pojawiła się w wydanym w 1948 r. opracowaniu "Obóz reakcji polskiej w latach 1939-1945", wydanym przez Główny Zarząd Informacji WP, czyli wojskowy kontrwywiad. Czytamy tam, że wszyscy przeciwnicy mogący zagrażać "klice sanacyjnej" zostali wyeliminowani rękami gestapo. Zamordowano więc Sikorskiego, Roweckiego i jeszcze paru innych... Jak wszystkie teorie spiskowe, bardzo się ona zręcznie układa, ale jest nieprawdopodobna. Śledztwo kontrwywiadu AK w sprawie "Grota" nie wskazało sprawców. Do Świerczewskiego doprowadziło śledztwo skierowane na ujawnienie przyczyn kolejnych wsyp w Oddziale II KG AK, które zaczęły się latem 1942 r., rok przed aresztowaniem Roweckiego, a skończyły w początkach 1944 r.

Cały rozmowa z historykiem dr. Andrzejem Chmielarzem, współautorem książki (napisanej z Andrzejem K. Kunertem) "Aresztowanie generała Grota Stefana Roweckiego" w "Ale Historia", poniedziałkowym dodatku do "Gazety Wyborczej".

Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie

 

Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.

 

Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl

REGULAMIN użytkownika "Gazety Wyborczej">>> Szanowni Państwo, kontynuujemy prace nad systemem komentarzy i ich ocen. Wspólnie możemy sprawić, że nasze forum będzie miejscem przyjaznym i wolnym od agresji.

Pomóżcie nam:

 

- nie dyskutujcie z trollami

 

- jeśli widzicie komentarze, które powinny być skasowane - zgłoście je moderatorowi poprzez kliknięcie kosza przy wpisie.

 

- wpisy i uwagi do systemu moderacji przysyłajcie mailem na adres forum@wyborcza.pl

Dziękujemy.