W reklamach dilerzy kuszą nas właśnie wyprzedażami aut z rocznika 2015. Noc sylwestrowa każde auto w Polsce postarza o rok. Także te niesprzedane. By znalazły klienta, trzeba je przecenić. Zwykle o kilka-kilkanaście tysięcy. Czy i kiedy warto je kupić?

Mamy rok 2013. Pani Joanna szuka nowego auta. Znajomy podpowiada: weź "japończyka". Musi być duży, niezawodny i kombi. W grę wchodzi Mazda 6 i Honda Accord. Zdecydował wygląd - padło na Hondę. - Ale nie kupuj teraz - poradził jej znajomy. - Poczekaj na noworoczne wyprzedaże.

I faktycznie. 155-konny Accord 2.0 Tourer z okazji nowego roku został przeceniony najpierw o 10 tys. A potem o 25 tys. zł. Pani Joanna posłuchała, poczekała i zamiast 121 tys. zł zapłaciła 96 tys. Do dziś jest zadowolona i z auta - trwałego, prostego, niezawodnego - i z okazji - niebywałej, co potwierdzają dilerzy aut innych marek. Oto ich typowy komentarz: "25 tys. zł rabatu? To znaczy, że sprzedawali te accordy poniżej kosztów".

Jak było naprawdę? Krzysztof Dobrzański z warszawskiego salonu Honda Plaza: - To fakt, sprzedawaliśmy je ze stratą. Teraz nie ma takich rabatów w Hondzie. Accord był modelem schodzącym, nie przewidziano następcy, trzeba było upłynnić wszystkie egzemplarze. A dilerzy zamówili ich za dużo. Firma musiała sprzedać je dosłownie za wszelką cenę i przyjąć stratę na siebie.

***

Co na wyprzedaży zyskuje klient...

Przede wszystkim kupuje taniej. O co najmniej kilka tysięcy złotych, bo tyle w sylwestra tracą nawet najtańsze nowe auta. Po zakupie Hondy za zaoszczędzone pieniądze pani Joanna mogła się spokojnie udać w podróż dookoła świata: 25 tys. zł starcza na 6 tys. litrów benzyny i pokonanie 70 tys. km. To jedyny okres w roku, kiedy rabaty są tak duże.

Poza tym na wyprzedaży klient kupuje od ręki. Te auta już tu są, nie trzeba czekać, aż je złożą w fabryce. Odbiór jest możliwy w kilka dni, bo tyle trwa ewentualne ściągnięcie samochodu od innego dilera gdzieś w Polsce.

a co sprzedawca?

A konkretnie: importer i salon? Tu korzyści jest więcej. I w Niemczech, i w Polsce problemem są auta zbyt długo stockowane (stock - ang. skład), czyli stojące na placu, np. od wiosny - tak było najpewniej z nabytkiem pani Joanny. Wraz z nastaniem zimy staje się jasne, że aby znaleźć nabywców, trzeba zachęcić ich ceną.

W czwartek w "Wyborczej" radzimy - Czy warto kupować samochód na wyprzedażach? A jeśli tak, to kiedy ma to największy sens?

 

Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie

 

Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.

 

Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl