Abonować można właściwie wszystko: kawę, herbatę, piwa z małych manufaktur, zestawy do samorozwoju, dla fanatyczek fitnessu, smakołyki dla psów i kotów, gadżety i produkty dla kobiet w ciąży, skarpetki, frykasy z różnych stron świata lub tylko te organiczne z Polski, gadżety wędkarskie. O nowej modzie przeczytacie w czwartek w "Wyborczej".

Polub nas na Facebooku

Była w Polsce moda na burgery, na kupowanie kawy na wynos, na hipsterskie brody i sztuczne kwiaty wplecione w rowerowe koszyki. Teraz z Zachodu nadchodzi moda na boksy abonamentowe. - Ten rodzaj kupowania przeżywa szczyt popularności w Stanach. Za dwa lata będzie bardzo popularny i u nas - przekonuje Natalia Komar, współzałożycielka platformy Subclub.pl oferującej firmom sprzedaż różnych pudełek.

Abonować można właściwie wszystko: kawę, herbatę, piwa z małych manufaktur, zestawy do samorozwoju, dla fanatyczek fitnessu, smakołyki dla psów i kotów, gadżety i produkty dla kobiet w ciąży, skarpetki, frykasy z różnych stron świata lub tylko te organiczne z Polski, gadżety wędkarskie. W USA podobno jest nawet subskrypcja bekonu i niezbędników na dzień zagłady. Dla koneserów.

Cały system polega na tym, że zamawiamy subskrypcję na kilka miesięcy, podajemy dane karty kredytowej i co miesiąc po ściągnięciu opłaty z karty czekamy na kuriera z paczką. Najczęściej nie wiemy, co dokładnie będzie w środku, choć każda firma sprzedająca pudełka podgrzewa atmosferę, dając na Facebooku podpowiedzi.

W travel boksie co miesiąc znajdujemy przekąski z jakiegoś państwa. Kupujący pudełko najczęściej wiedzą tylko z którego. I też cieszą się jak dzieci, gdy otwierają przesyłkę. - Nie jesteśmy sklepem, który sprzedaje artykuły spożywcze. Sprzedajemy coś innego, jest to raczej usługa niż produkt. Dzięki nam ludzie, którzy lubią podróżować i eksperymentować w kuchni, mogą spróbować czegoś niespotykanego. Są to autentyczne produkty z danego kraju. W paczce z Meksyku mieliśmy na przykład jadalny kaktus - mówi Agnieszka Kasztelska z Travel-box.pl.

Emilia studiuje stosunki międzynarodowe. W piątek chodziła od drzwi do okna, zwlekała z wyjściem na zajęcia. Wszystko przez to, że spodziewała się kuriera z paczką. Odebrała, położyła na biurku i wybiegła na zajęcia. Dopiero wieczorem na spokojnie zaczęła odpakowywać przesyłkę. Wewnątrz było różowe pudełko wyścielone dwiema warstwami bibuły przewiązanej wstążką. Dopiero głębiej znalazła pięć kosmetyków. Nie wiedziała, co dostanie, choć za paczuszkę zapłaciła. - Otwieranie jest najprzyjemniejsze. Cała drżę. Szybko sprawdzam, jakie kosmetyki są w środku, jakie marki. Tym razem trzy były doskonale trafione w moje potrzeby. Dopiero potem wyjmuję po jednym, dokładnie oglądam, czytam. I sprawdzam w internecie, jak pudełko spodobało się innym - opowiada.

Agnieszka jest jedną z ponad 10 tysięcy Polek, które zamawiają pudełka z kosmetykami. Zdecydowała się na abonament na sześć miesięcy, ale zna osoby, które od razu chcą na dłużej. To sposób na poznanie nowości i niszowych produktów.

Co jeszcze można zamawiać w pudełkach z dostawą do domu? I jaki właściwie jest w tym sens? Czytajcie w czwartek w "Wyborczej"

Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie

 

Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.

 

Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl