MOPS musi wystąpić do sądu przeciwko matce 12-letniej Asi o alimenty dla dziewczynki. Pieniędzy dziecko najpewniej nigdy nie zobaczy, a wyrok to tylko kłopoty dla jej obecnych opiekunów. W podobnej sytuacji może być nawet 80 tys. dzieci.

Październik 2009 r. Przerażona pięcioletnia Asia dzwoni do dziadków: - Mama śpi, jest ciemno. Boję się.

Pani Grażyna, babcia: - Ojciec Asi nie żyje, mieszkała z matką. Natychmiast pojechaliśmy z mężem po wnuczkę i zabraliśmy do siebie. To nie był pierwszy raz.

Wstyd, bo mama pije

Pani Grażyna i jej mąż (niespokrewniony dziadek - Tadeusz) zawsze zabierali też Asię na weekendy. Bo w domu dziewczynki było tylko pijaństwo, bałagan i brud.

Po kolejnej libacji pani Grażyna wezwała policję. Ta odwiozła pijaną matkę do izby wytrzeźwień, a Asia zamieszkała na stałe z dziadkami. W styczniu następnego roku sąd rodzinny postanowił, że pani Grażyna i pan Tadeusz będą dla małej rodziną zastępczą. Matce ograniczył prawa rodzicielskie. Ostatni raz kontaktowała się z córką w Wigilię 2013 r.

Asia mimo traumatycznych przejść rozwija się fantastycznie. Średnia w szkole powyżej piątki. Uwielbia sport: pływa, jeździ na łyżwach i na rowerze, ale największą jej miłością jest taniec nowoczesny - tu ma już kilka medali.

Fikcyjne alimenty

W zeszłym roku Sejm zmienił ustawę o rodzinach zastępczych i pieczy zastępczej.

***

Spytaliśmy Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, czy badało, jak wygląda skuteczność ściągania alimentów na rzecz dzieci w rodzinach zastępczych.

"Egzekucja orzeczeń sądowych, w tym orzeczeń dotyczących alimentów, prowadzona jest przez komorników sądowych (...), i to od skuteczności [ich] działań przede wszystkim zależy poziom egzekucji alimentów" - odpisało biuro prasowe resortu pracy i odesłało do Ministerstwa Sprawiedliwości po dane o skuteczności ściągania alimentów. Ale Ministerstwo Sprawiedliwości też nie wie, ile zasądzonych alimentów ściągnięto.

Kilkadziesiąt tysięcy dodatkowych spraw o alimenty zaleje sądy rodzinne. W przypadku Asi odbyły się już dwie rozprawy, wyznaczono trzeci termin, bo matka w sądzie się nie pojawiła. - Więc po co to wszystko? - pyta pan Tadeusz. - Dla dobra dziecka?

 

Więcej czytaj jutro w "Wyborczej"

 

Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie

 

Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.

 

Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl