Obecne igrzyska czegoś takiego nie widziały. Cały świat miał okazje zobaczyć haniebne zachowanie polskich kibiców w Londynie podczas meczu. Przypomniało mi to jak onegdaj na igrzyskach w Moskwie radziecka widownia buczała i gwizdała, gdy Kozakiewicz skakał w rywalizacji z radzieckimi tyczkarzami. I tam i w Londynie była zasłużona boska kara. Tam wygrał Kozakiewicz, w Londynie Rosjanie. Nie zacytowali jednak legendarnego gestu pana Władka. A szkoda.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Te haniebne gwizdy polonijnej widowni musiały jednoczyć przeciwko polskiej drużynie miłośników siatkówki na całym świecie, tak jak mobilizowały zdrową złość znakomitych Rosjan.

Myślę, że świetni polscy sportowcy byli takim "dopingiem" speszeni i zawstydzeni. Nie gra się wtedy lepiej. Wiedzą to wszyscy, którzy uprawiali sport. Nie wiedzieli tego tylko komentatorzy TVP. Poza tym, swoim nieznośnym gadulstwem przeszkadzali w oglądaniu. To oddzielny temat.

Mogli by przynajmniej, na wzór Bohdana Tomaszewskiego, uczyć miliony polskich telewidzów prawdziwych wartości w sporcie, takich jak rycerskość, szacunek dla przeciwnika i potępiania szowinizmu, od którego wolny musi być nie tylko sport. Normalni kibice siatkówki bardziej przypominają widownię tenisa. Proszę sobie wyobrazić taką dzicz na Wimbledonie

Komentator, zdaje się pan Dembowski, wcielił się w prowodyra tej gawiedzi. Przy każdym buczeniu i gwizdach wzruszony łkał; "biało-czerwono na trybunach". A moim gościom i mnie przed telewizorem było czerwono ze wstydu. I nie gra naszych chłopców była tego powodem.

Tego dnia i w tym miejscu nie mogli więcej. Ewidentnie zjadła ich presja. Również ta zawstydzająca. Poza tym widać, że stracili świeżość z ligi światowej. Byli przetrenowani. Tak, jak najwięksi ówcześni bokserzy świata, Polacy, w 1956 roku na igrzyskach w Melbourne. Załamanie formy. Słynna pomyłka trenera Feliksa Stamma. Nawet wielki "Papa" popełnił wówczas błąd.

Więc spokojnie, nie ma tragedii. I włoski trener i polscy siatkarze są i będą wspaniali. Nie samym złotem człowiek żyje. A na naszych kiboli ani w Londynie, ani na polskich stadionach i cmentarzach nie ma na razie rady. I z tym naprawdę trzeba coś zrobić.

Daniel Olbrychski, wielbiciel polskich sportowców

Jakie są Wasze odczucia? Czy zgadasz się z opinią naszego gwiazdora? Czekamy na Wasze listy. Napisz: listydogazety@gazeta.pl

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze