Feliks Dzierżyński spadł z cokołu z hukiem i przy aplauzie tłumu. Dźwig szarpnął linę. Pętla zacisnęła się. Posąg się zakołysał, przechylił, po czym rozpadł na części. Najpierw na ziemię runęły nogi, po chwili głowa. W górze pozostał tylko huśtający...
Dziś rządzą nami w Polsce ludzie gotowi z ojczyzną na ustach narazić kraj na nieszczęście.
Oby nie zatriumfowała u nas doktryna polityczna przesiąknięta niechęcią do własności prywatnej i kapitalizmu. Bo wtedy kraj będzie zmierzać prostą drogą w stronę tłamszenia wolności gospodarczych i obywatelskich
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.