Polscy sportowcy wracają z Korei z dwoma medalami, ale ciekawych historii było znacznie więcej. Co zapamiętał z tych igrzysk korespondent "Wyborczej" Dariusz Wołowski?
Polski pomysł na reaktywowanie bobslejów był prosty i kategoryczny. Za cztery lata podczas igrzysk w Pekinie załoga miała walczyć o medal. W Pjongczangu plan się jednak wali. Co z tego wyniknie?
Weronika Nowakowska wybiegała na ostatnią zmianę sztafety jako liderka. Ale wyśnionego medalu nie było. Było siódme miejsce.
To był piąty taki finał w historii igrzysk. Hokeistki USA lepiej strzelały karne i przerwały 20-letnią passę zwycięstw Kanadyjek. I po najlepszym meczu w historii kobiecego hokeja sięgnęły po złoto olimpijskie.
- To był fascynujący wyścig w mojej ulubionej konkurencji biegowej. Mam nadzieję, że wszystkim się podobało - powiedziała Sylwia Jaśkowiec. - A tego nie bądź taka pewna - odpowiedziała jej Justyna Kowalczyk.
- Mój drugi skok był mocno spóźniony, delikatnie mówiąc. Włożyłem jednak w niego tyle energii, że i tak poleciałem daleko. Byłem zawiedziony, że nie mamy srebra, ale cieszę się bardzo z brązu - mówi Kamil Stoch.
Po zawieruchach wywołanych przez sfrustrowane łyżwiarki i biatlonistki, skoczkowie narciarscy udźwignęli ciężar oczekiwań. I uratowali igrzyska.
Ostatni skok Kamila Stocha decydował o kolorze pierwszego olimpijskiego medalu dla Polski w konkursie drużynowym. Do srebra zabrakło zaledwie 3,3 pkt. Ale skoczkowie Stefana Horngachera zapisali się w historii.
W poniedziałek o 13.30 w Alpensia Jumping Park szansa na kolejny sukces polskich skoczków. Do walki staje drużyna mistrzów świata z Lahti, bez Piotra Żyły, ale zmotywowana złotem Kamila Stocha.
- Skoki muszą wychodzić z ciebie - powiedział na pytanie o klucz do sukcesu. Wykonał przy tym gest człowieka, który chce coś wyrzucić spod serca. Na koniec westchnął, jakby z wątłych barków spadł jakiś nieludzki ciężar. On zrobił to jeszcze raz....
- Byłam mocno skupiona na strzelaniu, bo w przeszłości często strzelałam pochopnie - mówiła Monika Hojnisz po biegu ze startu wspólnego. Polka była jedną z dwóch bezbłędnych zawodniczek, ale zajęła dopiero 15. miejsce.
O 13.30 Kamil Stoch broni tytułu mistrza olimpijskiego na dużej skoczni. Znów należy do faworytów.
Był największym bohaterem ubiegłorocznych mistrzostw świata w Lahti, ale w Pjongczangu przegrał swoją drugą olimpijską szansę. I może ostatnią? - Nie mam już nadziei na nic - powiedział 31-latek
- Chciałam powiedzieć wszystkim kibicom, że nie przyjechałyśmy tu na wycieczkę, że walczymy, dajemy z siebie wszystko i cieszymy się, że dziś ten koszmar się skończył - powiedziała Monika Hojnisz po szóstym miejscu w biegu na 15 km.
Kamil Stoch był w czołowej trójce w trzech środowych sesjach treningowych na olimpijskiej dużej skoczni. - Koniec leżenia - powiedział. Maciej Kot wygrywa z Piotrem Żyłą 3:0.
Koreańczycy uwielbiają elektroniczne gadżety, to widać na pierwszy rzut oka. Może pomyślą o zbudowaniu robota latającego na nartach?
Od początku miesiąca olimpijska grypa żołądkowa dopadła już 177 osób. W kilku ekipach były alarmy. Gdy prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner gorzej się poczuł, natychmiast został odizolowany.
Dziś Polacy wracają do Alpensia Jumping Park, by rozpocząć treningi przed walką o medale na dużej skoczni. Mają też pokazać, że traumę z soboty umieli zostawić za sobą.
- Muszę zaraz spojrzeć w oczy trenerowi - powiedziała Justyna Kowalczyk po odpadnięciu w ćwierćfinale sprintu klasykiem. - Spełnił się czarny scenariusz - dodała
Czy MKOl, przyznając Korei prawo organizacji zimowych igrzysk, wziął wiatry Pjongczangu pod uwagę? Dziś upominają się one o swoje prawa.
Mróz, wiatr i poczucie ogromnej straty, a może nawet krzywdy. Olimpijski konkurs na normalnej skoczni w Pjongczangu przeszedł do historii jako jedno z najbardziej dramatycznych i frustrujących wydarzeń w polskim sporcie.
- 17. miejsce to nie jest szczyt moich marzeń, ale trzeba je przyjąć przed najważniejszymi startami w sprincie i biegu na 30 km klasykiem - powiedziała Justyna Kowalczyk. Dwukrotna mistrzyni olimpijska zaczęła rywalizację w Pjongczangu od biegu...
W sobotę o godz. 13.30 na małej skoczni w Pjongczangu Kamil Stoch broni tytułu mistrza olimpijskiego. Wiele wskazuje na to, że w walkę o podium włączy się Dawid Kubacki
Na trasie obawiają się zmrożonego śniegu, a na strzelnicy - zgrabiałych dłoni i wiatru, ale mają w dać z siebie wszystko. - Sobotni sprint będzie kluczowy - mówi trener Tobias Torgersen.
Dziś w Pjongczangu zapłonie znicz olimpijski. Po nieziemskim sukcesie w Soczi cztery lata temu siła polskich sportów zimowych przejdzie trudną weryfikację w 44-tysięcznym miasteczku na północnym wschodzie Korei Płd.
Olimpizm i igrzyska w chaosie. Ale w polskiej drużynie wszystko jest jasne - rządzą skoczkowie.
- To jasne, że trenuję po to, by mieć szansę walki o medale. Ale nie myślę o tym, gdy staję na skoczni - mówił Dawid Kubacki po trzecim miejscu w kwalifikacjach do sobotniego konkursu olimpijskiego na skoczni normalnej.
- Trzeba wyjść na trasę i dać z siebie wszystko w każdym biegu. Dlatego że reprezentuję swój kraj - mówi Justyna Kowalczyk przed sobotnim, pierwszym startem w Pjongczangu.
Kamil Stoch był w trójce najlepszych w każdej serii pierwszej sesji treningowej przed sobotnim konkursem olimpijskim na normalnej skoczni w Pjongczangu. Dawid Kubacki i Stefan Hula trzymali się blisko obrońcy tytułu. Piotr Żyła stracił swoją szansę.
Dwukrotny mistrz igrzysk z Soczi był w czołowej trójce każdej z trzech porannych serii treningowych na skoczni normalnej w Pjongczangu. A z nim Dawid Kubacki i Stefan Hula. Walka o medale w sobotę o 13.30 polskiego czasu.
W nocy z wtorku na środę czasu polskiego odbędą się pierwsze treningi przed sobotnim konkursem o medale olimpijskie. W piątek Stefan Horngacher wybierze czterech zawodników, którzy będą reprezentować Polskę
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.