W samozwańczych prorosyjskich republikach, Ługańskiej i Donieckiej, ludzi zostało mało. Muszą pokonywać granicę, by udać się do pracy czy odwiedzić rodzinę. Jednym głosem mówią: "Nie może być żadnej wojny".
Choć na linii frontu w Donbasie panuje teraz spokój, to wkrótce może się to zmienić. Prorosyjscy bojownicy coraz głośniej domagają się bowiem od Moskwy dostaw nowoczesnego uzbrojenia.
Ukraińscy żołnierze na froncie zachowują większy spokój niż mieszkańcy odległych miast. Oficer w okopach w Donbasie: - Tak, jest koncentracja wojsk, ale moim zdaniem to, co się odbywa teraz, to bardziej gra Rosji na naszych nerwach.
W poniedziałek o północy ma wejść w życie "całkowite i wszechstronne zawieszenie broni" w Donbasie. To wynik porozumienia z 22 lipca. Ale nikt już nie pamięta, ile podobnych "reżimów ciszy" ogłaszano od początku wojny, w której zginęło 13 tys. ludzi.
"Wolę umrzeć w domu niż u obcych". Ukraińcy na wschodzie kraju wegetują na ziemi niczyjej wzdłuż linii frontu już szósty rok - pisze z Siewierodoniecka Piotr Malinowski.
Na finiszu kampanii wyborczej do Rady Najwyższej zacięta walka toczy się w 199 okręgach jednomandatowych. Zarejestrowano w nich aż 3220 kandydatów, którzy na wszelkie sposoby starają się przypodobać elektoratowi, sypiąc "prezentami". Choć są i tacy,...
O Gruzinach na Ukrainie jest głośno głównie za sprawą reformatorów, którzy pojawili się w 2014 r. w Kijowie. Na ich czele stoi były prezydent Micheil Saakaszwili. Mniej mówi się o Gruzinach, którzy od początku wojny w Donbasie walczą po stronie...
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.