Większość chorych jest leczona podawaną doustnie lewodopą. Ale stosowane są też inne metody.
Mąż Urszuli Górny ma chorobę Parkinsona. - Zanim on coś powiedział, to ja już kończyłam i wiadomo było, o co chodzi. A w tej chwili mówię do niego i nie wiem, czy on mnie słyszy, czy rozumie - mówi pani Urszula.
- Gdy choroba Parkinsona jest rozpoznawana, już 50-60 proc. neuronów, czyli komórek w śródmózgowiu, które produkują dopaminę, jest zniszczonych. Zatem choroba trwa długo, zanim objawi się w postaci spowolnienia ruchów czy drżenia, niektórzy mówią o...
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.