Polskie siatkarki nie zagrają na igrzyskach w Tokio, jednak w Apeldoorn potwierdziły, że są coraz bliżej europejskiej czołówki. - Dzieli nas od niej odległość paznokcia - uważa selekcjoner.
Reprezentacja Polski siatkarek była o włos od finału turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk w Tokio. Niestety, w czwartym secie zabrakło im doświadczenia i nie wykorzystały ogromnej szansy.
Po raz piąty w historii na drodze Polski na igrzyska olimpijskie stanie Turcja. Tym razem stawką jest finał turnieju kwalifikacyjnego, w którym dotąd Biało-Czerwone spisują się znakomicie.
W ostatnim meczu grupowym Polska nie dała szans najsłabszej drużynie w grupie i z trzema wygranymi awansowała do półfinału. Zmierzy się w nim z Turcją, wicemistrzem Europy.
Takiego turnieju ani polscy siatkarze, ani ich kibice jeszcze nie zaznali. Dlatego jesteśmy zdezorientowani i rozstrząsamy dylematy, z jakimi też nie zetknęliśmy się nigdy.
Polacy znów nie mieli litości. Broniącym srebra Niemcom nie oddali nawet seta i już wiadomo, że zagrają w weekend o medal. Złoty czy brązowy? Rozstrzygnie to czwartkowy półfinał ze Słowenią.
- Nawet gdy gra Niemców zaskoczy, mamy argumenty, żeby na to odpowiedzieć - mówi przed ćwierćfinałem mistrzostw Europy siatkarzy Michał Kubiak, kapitan reprezentacji Polski.
Zgodnie w przewidywaniami Polska nie miała problemów, by pokonać Hiszpanię i awansować do ćwierćfinału mistrzostw Europy. Mecz był popisem Wilfredo Leona.
Przed reprezentacją Polski jeszcze dwa mecze, w których jest zdecydowanym faworytem, bo rywale to europejscy przeciętniacy, a nawet słabeusze, jak Hiszpania, z którą zmierzy się w sobotę.
Polska z Włochami walczyła dzielnie przez dwa sety, ten drugi był nawet znakomity. Potem jednak zespół włoski zdominował biało-czerwone całkowicie. Polki rozpoczęły mistrzostwa Europy w Holandii tak, jak skończyły poprzednie - od porażki z Włoszkami
Copyright © Agora SA